Jest coś w zdjęciach Paula Wakefielda co mnie w nich zachwyciło od pierwszego momentu. Długo nie mogłem tego w żaden sposób określić. Za każdym razem, gdy odwiedzałem stronę Paula ten zachwyt się pojawiał ponownie. Ale pomimo wielu wizyt nie potrafiłem postawić przysłowiowej kropki nad „i”.
Oczywiście zdjęcia Paula potrafią zachwycić kadrem, strukturą, liniami lub ich brakiem, abstrakcją czy głębią przestrzeni.
Uwielbiam surowość krajobrazu fotografowanego przez Paula.
Aż w 2015 roku wyszedł album zatytułowany „The Landscape”. Postrzegam go jako podsumowanie dotychczasowej twórczości fotografa. Obejmuje zdjęcia z lat 1989 – 2011. Większość zdjęć została wykonana aparatem wielkoformatowym, co od razu rzuca się w oczy :-). Pozytywnie oczywiście. Takiego „wyglądu” zdjęcia nie odda żaden inny aparat.
Album jest przepięknie wydany, w dużym formacie (37 x 30 cm), zszywany, na dobrym papierze. Niezwykłe wrażenie robi sama płócienna okładka z wtłoczonym zdjęciem. Widać, że przy druku nie było żadnych kompromisów. Warto zapoznać się z krótkim opisem jego powstawania i co do powiedzenia o tym procesie mają inni uznani angielscy fotografowie. Nazwiska takie jak Joe Cornish czy David Ward mówią same za siebie (plik pdf do ściągnięcia tutaj).
Zdjęcia są przypisane do jednego z trzech rozdziałów: wybrzeże, skały, lasy. Można zdjęcia odbierać jako pojedynczo zarejestrowane obrazy. Ale warto też podjąć zabawę zaproponowaną przez Paula i wyszukiwać powiązania pomiędzy dwoma zdjęciami prezentowanymi na przylegających do siebie stronach. Niektóre powiązania wydają się oczywiste, aby zobaczyć inne trzeba się trochę potrudzić. W tym kontekście album to to nie tylko zbiór fotografii. To raczej historia o przenikaniu się krajobrazów i powiązań, pomiędzy wydawało by się, całkowicie odrębnymi obrazami natury.
Wracając do kropki nad „i”.
Trochę czasu mi zajęło zrozumienie fenomenu zdjęcia Paula. Na większość z nich nie ma … światła. Czyli tego za czym taki amator fotografii jak ja się wiecznie uganiam. Co prawda, od pewnego czasu staram się odrzucić wszelkie konwenanse w fotografii i uznaję, że nie ma złej pogody na zdjęcia, ale Paul uczynił z tego swoją naczelną zasadę już dawno. Jeśli zatem szukacie cukierkowych, podkręconych w PS zdjęć wschodów i zachodów, to ten album nie dostarczy Wam tych wrażeń. Lecz jeśli szukacie czegoś głębszego w fotografii, wspaniałych kadrów, intymności w krajobrazie i nieoczywistych powiązań, to nie będziecie rozczarowani.
Zdecydowanie polecam. „The Landscape”, Paul Wakefield, Envisage Books.
Zdjęcia Paula i informacja o książce: http://www.paulwakefield.co.uk/
Leave a reply