Coś się kończy, coś się zaczyna. W moim przypadku skończył się organizowany przeze mnie plener w Tatrach i zaczął powrót do cywilizacji :-). W głowie powoli kiełkują pomysły na kolejne spotkania.
Napisanie relacji z pleneru w Tatrach niewątpliwie przerasta moje możliwości. Uważam, że tego się nie da przelać na papier! Sam plener uważam za więcej niż udany – szczególnie pod względem towarzyskim, ale i także zdjęciowym – dawno się tak nie bawiłem i nie oglądałem takich widoków. Dziękuję zatem wszystkim za dobre humory, odpowiedzialność i powrót do domu oraz brak narzekania pomimo nie zawsze luksusowych warunków w schronisku.
Pozwolę sobie zatem jedynie rzucić pewne hasła, które być może doczekają się z czasem szerszego opisu :-):
– miodowy morderca Michała;
– Agatka;
– chłopczyku;
– idź żryj trawę;
– pani Basia;
– idźcie już Wy na ten plener;
– pastuch o poranku;
– piwo za 7 zł;
– baner;
– k…., przecież do zachodu mamy jeszcze 4 godziny!;
– czy my na prawdę musimy tam wleźć?;
– kierownik pociągu i jego kosmiczna gadka;
– czapka Ukasza;
– toalety;
– bicie statywem po pośladkach;
– polaroid;
– wypijmy za tych co ciągle są trzy godziny przez Murowańcem;
– ekipa ratunkowa wyrusza … jak się napije;
– jajecznica razy 19 poproszę;
– ja p…., jeleń leży na ścieżce;
– rykowisko;
– nocne zdjęcia
– znowu jeden z nas się gdzieś zapodział;
– mapy nie kłamią.
Gwoli wyjaśnienia dodam jedynie, że w plenerze uczestniczyło 21 osób, w tym kilka osób początkowo niezrzeszonych, które bez przymuszania przelewały większe ilości wpisowego :-).
Leave a reply