Przed tegorocznym zimowym wypadem do Szkocji (zdecydowanie za krótkim!), w ramach przygotowań do wyjazdu kupiłem dwa albumy Joe Cornish. Pan Cornish to uznany brytyjski fotograf, który moim zdaniem miał (i nadal ma) bardzo duży wpływ na pokolenia brytyjskich (i nie tylko) fotografów. Do jego prac i filozofii odwołuje się cała rzesza fotografów – zarówno profesjonalistów jak i amatorów mojego pokroju. W każdym razie ja bardzo lubię jego zdjęcia.
Ale do rzeczy. Na moją półkę trafiły tym razem dwa albumy – Scotland’s Coast & Scotland’s Mountains. Miały mi pomóc przygotować się do wyjazdu do Szkocji. Oba albumy są niejako przewodnikiem po ciekawych miejscach w Szkocji. Nie ma tam co prawda mapek i szczegółowych informacji o miejscach, ale każde miejsce jest mniej więcej zaznaczone na dużej zbiorczej mapie i podpisane. Już to pozwala ustalić co, gdzie i kiedy :-). Powiecie, że naśladownictwo jest mało twórcze? A kto powiedział, że będę naśladował? Albumy mają mi tylko pomóc ustalić, które z miejscówek są najbardziej interesujące. Trzeba bowiem pamiętać o ograniczeniach czasowych takich wyjazdów.
Podobno nic nie symbolizuje Szkocji bardziej niż jej góry. W mojej ocenie autorowi udało się oddać to wyobrażenie. Album poświęcony górom Szkocji jest po prostu majstersztykiem. Prawie na każdym zdjęciu widać mistrzostwo techniczne Cornisha. Jeśli dodamy do tego umiejętność oddania na zdjęciu światła i atmosfery danego miejsca oraz doskonałą techniczną jakość wielkiego formatu (tak, tak, prawie wszystkie zdjęcia są wykonane aparatem wielkoformatowym na slajdach) to otrzymujemy dzieło prawie doskonałe. Oczywiście są zdjęcia lepsze i gorsze, ale w moim odczuciu większość to zdjęcia bardzo dobre. Cornish pokazuje jednocześnie doskonałe wyczucie kadru, czemu dodatkowo sprzyja sam format fotografii (4×5 cala).
Mój kolega Gerczak, z którym marzłem ostatnio w Tatrach napisał niedawno, że fotografia krajobrazowa to przede wszystkim fotografia barwna. Po części zgoda. Ale z drugiej strony czarno-białe zdjęcia Cornisha, które możemy obejrzeć w albumie, zdecydowanie temu przeczą. I nie jest to wyjątek potwierdzający regułę.
Drugi z albumów jest poświęcony wybrzeżu Szkocji. Liczy ono ponad 6200 mil (sic!), a jego różnorodnością można by obdzielić kilka krajów. Cornish ta różnorodność bardzo dobrze oddał – można się wręcz zatopić w szkockich plażach i klifach. Te zdjęcia działają na wyobraźnię. Trudno jest mi wybrać moje ulubione. Znamienne jest jednak to, że duża część zdjęć, które mi się podoba, „operuje” ciemnym, często burzowym, niebem. To niebo stanowi doskonała przeciwwagę dla pierwszego planu, współgra kolorystycznie i buduje niesamowity nastrój zdjęcia.
Copyright – Joe Cornish:
Bardzo zachęcam do nabycia obu albumów nawet jeżeli nie planujecie wyjazdu do Szkocji. Naprawdę warto to zrobić dla tych świetnych zdjęć. Oba albumy będą mi długo jeszcze towarzyszyły w moich fotograficznych poszukiwaniach. I rozbudzały wyobraźnie co do miejsc takich np. jak to poniżej – Duncansby Stacks.
Copyright – Ian Cameron:
Albumy są dostępne m.in. na stronie Joe Cornish albo na Amazonie.
Polecam!
Leave a reply