Policzyłem, że w ostatnich dwóch i pół roku prawie 5 tygodni spędziłem poszukując na nocnym niebie zórz polarnych. Mam w swoich zbiorach już całkiem sporo zdjęć tego niesamowitego zjawiska. W zasadzie z każdego wyjazdu na północ przywożę zorze. Niektórzy z moich Kolegów uważają, że znajdę zorze nawet w środku polarnego dnia. No cóż, już wkrótce się przekonamy (a dokładniej w sierpniu :-).
Powyższe, pozwala mi już podzielić się wiedzą na temat jak fotografować zorze polarne. Tyle tytułem wstępu. Teraz czas przejść do konkretów.
1. Miejsce
W Polsce oczywiście o wiele trudniej zobaczyć zorzę niż w takiej Arktyce. Nawet jeśli zjawisko wystąpi (co miało miejsce w ostatnim roku całkiem często), to będzie to zorza tuż nad horyzontem. Uwierzcie mi, nie ma nic piękniejszego niż zorza „grająca Szopena” w zenicie. Stąd też warto wybrać się na północ – Islandia i Norwegia czy północna część Szwecji i Finlandii będą w sam raz.
Im dalej od cywilizacji tym lepiej. O ile w podziwianiu zorzy światła odległego miasteczka jeszcze nie przeszkadzają, o tyle w fotografii już zazwyczaj tak.
Tak jak na poniższym zdjęciu. Słabo to wygląda, nieprawdaż?
Warto więc wyjechać za miasto tak daleko jak się da i unikać wszelkich świateł. Idealne są tutaj wybrzeża – nad morzem prawie zawsze nie ma świateł, a Arktyka nie należy (jeszcze) do popularnych szlaków żeglugowych (szczególnie np. w zimie).
Zorza wymaga ciemności. Im mniej świateł tym lepiej. Z tego też względu najlepszym miejscem jest Islandia. Gęstość zaludnienia i brak jakichkolwiek źródeł światła przez dziesiątki kilometrów robi swoje. Na Lofotach z kolei często trzeba się użerać z odległymi światłami.
Fotografując zorze warto pamiętać o pierwszym planie. Góry i kamieniste plaże sprawdzą się wyśmienicie. A ich połączenie potrafi być wyborne. Rolę pierwszego planu może oczywiście pełnić każdy inny obiekt. Np. tundrowe lasy pokryte śniegiem.
Warto zmieniać miejsca w ciągu nocy. To, że w danym miejscu nie widzimy zorzy nie oznacza wcale, że jej nie ma 20 km dalej. Na Islandii było to raczej normą niż wyjątkiem. Co jest wspaniałe. Pozwala bowiem jednej nocy fotografować zorze w różnych miejscach. Trzeba mieć tylko niezłą kondycję i pamiętać, że za kierownicą łatwo zasnąć po całym dniu fotografowania. Czasami trzeba odpuścić.
Przy fotografowaniu na długich czasach warto też zadbać o stabilne podłoże. Jeżeli fotografujemy na plaży, a statyw omywa woda, to ryzyko poruszenia zdjęć jest duże. Najlepiej wtedy wykonać zdjęcie między falami.
2. Prognoza
Polując na zorze warto wiedzieć co się dzieje w ziemskiej magnetosferze. O zorzy i jej powstawaniu można przeczytać u mądrzejszych ode mnie.
Co do samej prognozy, to używam dwóch aplikacji na smartfona: Aurora Alerts Northern Lights (autor: Jake Ruston) oraz Aurora Notifier (autor: beebeetle). Obie aplikacje przedstawiają aktywność zorzy w najbliższym czasie. Wymagają co prawda dostępu do internetu, ale ten za granicą nie jest już taki drogi. Warto też sprawdzać rządowe serwisy pogodowe. Np. islandzka służba meteorologiczna podaje informacje o aktywności zorzy na danym terenie.
Aktywność zórz określa tzw. Kp-index. Wskazuje on poziom zaburzenia pola magnetycznego Ziemi na skutek aktywności Słońca. Im wyższy, tym większa szansa na zobaczenie zorzy. Aby zobaczyć w Polsce zorzę, Kp-index powinien wynosić co najmniej 7, co wskazuje już na burzę magnetyczną w ziemskiej atmosferze. W obszarach podbiegunowych wystarczy czasami indeks na poziomie 1, aby cieszyć się spektaklem na niebie. Warto pamiętać, że współczynnik jest obliczany w oparciu o dane sprzed 3 godzin. Nie musi zatem odpowiadać temu, co obecnie dzieje się w ziemskiej atmosferze. Wiele zależy od szczęścia i wybranego miejsca. Jeżeli zorza nie pojawia się, to trzeba szukać dalej. Więcej o Kp-index i jego znaczeniu można przeczytać tutaj.
Poza informacją o współczynniku K, ważna jest też … pokrywa chmur. Przy pełnym zachmurzeniu zorzy bowiem nie zobaczymy. Warto zatem być na bieżąco z lokalną prognozą pogody. Na Lofotach korzystaliśmy z Mikołajem Gospodarkiem z aplikacji WeatherPro, która już wkrótce będę sam testował. W Polsce jest to oczywiście wspaniały ICM.
3. Obiektyw
Im jaśniejszy obiektyw tym lepiej. Przesłona 2.8 pozwoli nam na ładne uchwycenie zorzy. Ja używam obiektywów z przesłoną 2.8 po to tylko aby … ją przymknąć do 3.5 czy nawet 4.2. Dlaczego? Ano dlatego, że prawie każdy obiektyw na pełno klatkowym aparacie nie daje idealnych obrazów w rogach zdjęcia. Przymknięcie przesłony pozwala poprawić jakoś obrazu.
Istotna jest również koma, która powoduje, że gwiazdy nie są rejestrowane jako punkty światła, ale jako plamki. To mnie bardzo irytuje i często dyskwalifikuje dane zdjęcie. Przymknięcie obiektywu często pozwala na ograniczenie komy.
Więcej o komie można przeczytać na Wikipedii. Testy na obecność komy i jakość obrazu w różnych obiektywach można znaleźć na portalu optyczne.pl.
Oczywiście przy aparatach z matrycą APS-C (niepełna klatka) powyższe wady nie występują, albo są o wiele mniejsze. Nie mniej jednak i przy tych aparatach warto zadbać o jasne szkło.
Używany obiektyw powinien być obiektywem szerokokątnym. Zorza jest bowiem zjawiskiem zajmującym spory kawałek nieba. Idealny będzie będzie zatem szeroki i jasny zoom – ułatwi to zdecydowanie kadrowanie i powoli na uzyskanie różnych zdjęć nawet z tego samego miejsca. Stosowanie obiektywów dłuższych niż 50 mm nie jest zalecane, gdyż powstaną wówczas problemy z czasem naświetlania. Im dłuższy obiektyw, tym krótsze czasy naświetlania, a tych nie zawsze można zrekompensować wysokim ISO.
Moim podstawowym obiektywem jest Canon 16-35/2.8 II. Używam również Samyang 14.
4. Aparat i osprzęt
Fotografowanie zórz polarnych wymaga wysokiego ISO. Użyteczne ISO to co najmniej 800 ISO i więcej. Przy czym dużo zależy od intensywności zorzy. Fotografowałem już takie zorze, że musiałem schodzić do 400 ISO ze względu na … prześwietlenia. Jeżeli możemy wybierać pomiędzy czasem a ISO, to lepiej wybrać niższe ISO, dłuższy czas (ale patrz punkt 5 poniżej). W końcu to ISO wpływa na jakość zdjęcia.
Współczesne aparaty cyfrowe oferują coraz lepsze ISO. Nie będę zatem pisał o samych aparatach. Jeżeli mamy możliwość wyboru aparatu, to wybierzmy ten najnowszy. Szansa, że będzie miał dobre ISO jest obecnie bardzo wysoka.
Innym koniecznym elementem wyposażenia jest stabilny statyw. Z ręki bowiem, nawet z najlepszą stabilizacja, zorzy nie sfotografujemy. Używając statywu należy pamiętać o wyłączeniu stabilizacji. Zarówno tej w aparacie, jak i w obiektywie. Inaczej zdjęcia będą lekko poruszone i będą nadawały się jedynie do kosza.
Do obowiązkowego wyposażenia dodałbym jeszcze wężyk. Pozwala ograniczyć drgania aparatu przy wyzwalaniu migawki. Wyłącza też ryzyko poruszenia statywem przy wyzwalaniu migawki stosując przycisk na aparacie. Oczywiście migawkę można wyzwalać również radiowo, a w najgorszym wypadku z samowyzwalaczem. Jeśli aparat ma taką funkcję, to sugeruję stosować wstępne podniesienie lustra. To dodatkowo eliminuje drgania.
Innym przydatnym sprzętem jest poziomica zakładana na gorącą stopkę aparatu. Pozwala ona całkiem precyzyjnie ustawić aparat w poziomie. W nocy kadrowanie jest szczególnie trudne, nie mówić już o uzyskaniu właściwego poziomu. Poziomica się tutaj bardzo przydaje. Niektóre z aparatów wyposażone są również w poziomice elektroniczne. One również pozwalają na wypoziomowanie aparatu.
Mocno niedocenianym sprzętem jest … latarka, a najlepiej czołówka. Znam takich, co ze słabym źródłem światła w poszukiwaniu kadru omal się nie pozabijali na kamienistym terenie. Warto zadbać o dobre źródło światła na czas przemieszczania się. Podczas fotografowania, jeżeli muszę coś sprawdzić na aparacie (np. ustawienie ostrości) używam światła czerwonego z czołówki. W ten sposób oczy nie muszą się później ponownie przystosowywać do panujących ciemności.
Ostatnią rzeczą, o której warto pamiętać, to zablokowanie muszli ocznej aparatu na czas naświetlania. Niektóre aparaty są wyposażone w specjalną kurtynę, która odcina dostęp światła do muszli ocznej. W innych aparatach taka blokada jest najczęściej przyczepiona do pasku aparatu. Blokada nie pozwala powstawać blikom czy zaświetlać naświetlanej klatki. Podczas naświetlania z tyłu aparatu świeci się czerwone światło. W sprzyjających warunkach potrafi się ono „pojawić” na naświetlanym zdjęciu. Najczęściej dowiadujemy się o tym już w domu, podczas przeglądania zdjęć. I zdjęcie wędruje do kosza.
5. Jak naświetlać
Jeżeli chcecie, aby gwiazdy były punktami, a nie rozmytymi kreskami to … przestańcie stosować rozpowszechnioną w Internecie zasadę 600. Zasada ta w skrócie polega na podzieleniu liczby 600 przez ogniskową używanego obiektywu. W ten sposób mamy uzyskać maksymalny czas naświetlania przy zachowaniu którego otrzymamy punktowe obrazy gwiazd. Niestety autor tej zasady nie do końca wie co mówi. Ale do tego trzeba coś nieco wiedzieć o astronomii. Tak się składa, że autor niniejszej strony przez wiele lat biegał z teleskopem po ciemnych zakątkach Polski. A astrofotografię uprawiał jeszcze na slajdach.
Zasada 600 nie uwzględnia ruchu gwiazd na niebie. Warto pamiętać, że dla różnych deklinacji fotografowanej części nieba (to taki astronomiczny odpowiednik szerokości geograficznej), prędkość liniowa gwiazd jest różna. Dla okolic gwiazdy polarnej będzie prawie zerowa (stąd na zdjęciach z długi czasem naświetlenia gwiazdę polarną nadal widzimy jako … punkt), a na równiku będzie największa – stąd przy tym samym czasie widzimy tam gwiazdy w postaci kresek. Jak łatwo się domyślić, czas, który jest dobry dla gwiazd o danej deklinacji nie będzie dobry dla gwiazd o innej deklinacji. A to przekłada się na efekt końcowy w postaci naszego zdjęcia.
Dla przykładu, czas naświetlania obejmujący znaczny kawałek nieba od horyzontu w górę przy obiektywie 35mm może wynosić od 13s do 74s uwzględniając deklinację fotografowanych gwiazd. Według zasady 600 czas naświetlania ma wynosić ponad 17 sekund. Jeżeli zastosujemy taki czas, to gwiazdy najbliżej równika nie będą już na naszym zdjęciu punktami, ale kreskami. Jak co kto lubi, ale mi osobiście takie zdjęcia się nie podobają.
Oczywiście, nie mamy możliwości stosowania różnych czasów naświetlania, stąd musimy wybrać czas odpowiedni dla wszystkich naświetlanych gwiazd. Będzie to najkrótszy czas, który pozwala zachować gwiazdy w postaci punktów. Jak, że większość zdjęć zórz wykonuję na szerokokątnych obiektywach, które obejmują znaczne fragmenty nieba, to za bezpieczny czas przyjąłem 13 sekund i taki właśnie czas najczęściej stosuję podczas fotografowania zórz polarnych.
Jak ustalić właściwy czas dla danego obiektywu i deklinacji?
Polecam stronę Andrzeja Binkiewicza, gdzie możemy znaleźć stosowny kalkulator.
Oczywiście, zawsze warto eksperymentować. Np. naświetlając zorze na długim czasie. Zdjęcie poniżej było naświetlane prawie 24 minuty.
6. Ostrość
To jest niewątpliwie największe wyzwanie. W nocy trudno bowiem skorzystać z AF. Trzeba zatem przestawić się na manualne ustawianie ostrości. Nie obejdzie się bez eksperymentowania. W pierwszej kolejności nastawiamy ostrość obiektywu na nieskończoność. Na pierścieniu ostrości obiektywu odnajdujemy znak nieskończoności i na ten znak ustawiamy pierścień. I sprawdzamy, czy zdjęcie wyszło ostre. Jeżeli gwiazdy są ostrymi punktami, to wszystko w porządku. jeżeli nie – to przesuwamy pierścień ostrości w lewo lub w prawo i znowu próbujemy. Warto przy sprawdzaniu ostrości korzystać z funkcji powiększenia zrobionego zdjęcia. To co na ekranie wygląda na ostre, przy powiększeniu ostre już być nie musi. No i zachęcam do sprawdzania ostrości po każdym zdjęciu. Od czasu do czasu warto też ponownie ręcznie ustawić ostrość.
I o w zasadzie wszystko. Polecam zaplanować wyjazd do północnych krajów i rozpoczęcie własnego polowania!
10 komentarzy
Nie prędkość kątowa, a liniowa jest różna w zależności od deklinacji gwiazdy, czy planety.
Dziękuję, oczywiście. Już poprawiłem.
Będę polować na zorzę juz za miesiąc w fińskiej Laponii . Zobaczenie tego spektakularnego zjawiska to moje największe marzenie! Moje wspomnienia z rożnych zakątków świata uwieczniam Sony alfa 58. Jestem zielona jezeli chodzi o dobre fotografowanie a tym bardziej zrobienie dobrego zdjecia zorzy. Czy moim sprzetem jest szansa na uchwycenie światła północy ( o ile uda mi się ją upolować) ????
P.s. zdjecia zorzy fenomenalne!!!
Jak najbardziej aparat się nada do tego zadania. proszę tylko w miarę możliwości trzymać ISO poniżej 6400 – przeczytałem w recenzjach, że szumy są już wówczas pokaźne. No i proszę się zastosować do rad z wpisu. Będzie dobrze. Ja ruszam do Finlandii w lutym. Też zapoluję na zorze :-).
W przyszlym tygodniu wybieram sie ogladac zorze do Tromso (Norwegia). Posiadam od kilku lat Nikoda D5100 z obiektywem 18-105mm. Czy ktos moze w tym modelu ma jakies „sprawdzone” ustawienia?, jesli chodzi o zdjecia robienia zorzy?
Wiem, ze tryb na pewno manual, ale sa rozne: A, S, P, M…. Nie znam sie zbytnio na tym, zawsze cykalem automatem :D
Z gory dziekuje za pomoc!
Tryb manualny to właśnie „M”. Proszę ustawić ten tryb i wartości czasu oraz przesłony podane w poście. I próbować. Do skutku.
Bardzo dziekuje za ten wpis :) wszystkie wskazowki ogromnie pomocne. Mieszkam na Islandii juz 3 lata, a jeszcze nie udalo mi sie zrobic dobrego – moim zdaniem – zdjecia zorzy. Teraz napewno sie uda. Pozdrawiam serdecznie! :)
Trzymam kciuki!
witam , pelen podziwu jestem odnosnie wiedzy ktora Pan sie dzieli ….. nie mam duzego pojecia o aparatach i ich klasach lecz planuje kupic . zastanawiam sie nad wyborem pomiedzy sony dsc-4000v a canon eos 4000d …… moze cos pan doradzi ……. jedziemy juz za miesiac na isle of skye w szkocji i ktorz to wie zorza nawet tam dociera nie raz :) a atramentowe niebo chyba jest chluba tamtejszego miejsca :) moze udalo by sie takiemu laikowi jak ja przywiezc spowrotem jakies fuksem zrobione ladne zdjecie :) ????
Dziękuję za miłe słowa. Co do wyboru aparatu, to naprawdę nie wiem. Od dawna nie śledzę nowości sprzętowych i trudno mi się wypowiadać. Proszę kupić tego, który się … bardziej podoba. Apetyty rośnie w miarę jedzenia i na pewno za jakiś czas będzie Pan chciał coś lepszego – i wtedy wybór będzie bardziej oczywisty bo będzie Pan wiedział co jest dla Pana ważne w fotografii i sprzęcie. Ja tak właśnie zrobiłem :-). Życzę udanych zdjęć.