Dostałem meila. Od Najwspanialszej z Żon. W zasadzie nie był on skierowany do mnie, ale dotyczył mojej osoby :-). Oprócz wielu ważnych rzeczy, była tam też jedna, której wcale nie oczekiwałem. Zgoda. Wstępna, ale zawsze. Zgoda na nowe doświadczenia, na mróz, na chłód, na zabójcze wysokości, na samotność, na samowystarczalność, na lodowatą wodę, na ciszę, na samorealizację, na zmęczenie, na wiatr. Zgoda na wyprawę! Dziękuję Ci Kochanie!
Oczywiście, coś tam sobie myślałem wcześniej o wyjedzie w przyszłości, ale nie przyjęło to żadnych konkretnych ustaleń. A już w ogóle nie zacząłem rozmawiać o tym z Najwspanialszą z Żon. A tu taka niespodzianka :-).
To gdzie jechać? Moim marzeniem jest Antarktyda. Ale nie jako jeden z 200 pingwinów zaokrętowany na nowoczesnym statku ze wszelkimi ograniczeniami z tego wynikającymi. O nie. Jeśli jechać, to na własnych warunkach realizując własny projekt. Mam już od dawna wiele rzeczy wstępnie ustalonych, plan również już jest. Wyprawa trwałaby 40 dni. Z tego ponad 24 dni spędzone na samej Antarktydzie. Z wspinaczką (w tym pierwsze wejścia), nurkowaniem, kajakiem. A wszystko to z jachtu. Co więcej, realizowałbym też coś, co prawie na 100% nie było realizowane na Antarktydzie. I w tym zakresie byłoby unikalne. Problemem są oczywiście koszty – ale nie tak znowu wielkie dla większej firmy. Aczkolwiek dla mnie osobiście, trochę za wysokie. Pożyjemy, zobaczymy.
Muszę jednak założyć, że na Antarktydę tak szybko wyjechać się nie da. Stąd do rozważenia są też inne, „mniej” wymagające miejscówki:
Patagonia:
- # trekking w Torres del Paine i Fitz Roy;
- # częściowy trawers przez lądolód patagoński na nartach;
- # wspinaczka na Gora Blanca i może coś dodatkowego :-)
Grenlandia – revisited:
- # 500 km na kajaku morskim po zachodnim wybrzeżu Grenlandii;
- # ciągła ekspozycja na niezachodzące Słońce :-)
- # góry lodowe, mnóstwo gór lodowych i zabójczo zimna woda;
- # wymagana całkowita samowystarczalność.
Himalaje – revisited:
- # trekking do Dhaulagiri – jedna z trudniejszych tras trekkingowych, dużą ekspozycja na wysokość, od pewnej części trasy trzeba być całkowicie samo wystarczalnym;
- # wejście na dwa sześciotysięczniki;
- # trawers Tilicho i wejście na szlak dookoła Annapurny, kawałek wokół Annapurny i do domu.
Wszystkie miejsca mają niesamowity potencjał fotograficzny. I wszystkie mają to coś, co mnie do nich ciągnie. Nie wiem co wybrać :-). Pomożecie? Jeśli tak, to można zagłosować :-).
[poll id=”2″]
Z góry dziękuję za udział w głosowaniu. Głosy zapewne wezmę pod rozwagę.
Czy coś wyjdzie z tych planów? Nie wiem. Jest wiele innych rzeczy, które są ważne. Ale bez marzeń niczego się nie osiągnie. Stąd najpierw są marzenia :-).
Mam już nawet muzykę dla wyprawy. Gdziekolwiek pojadę, myślę, że będzie odpowiednia. Jest w niej wszystko czego oczekuję po wyprawie i co może mnie tam spotkać.
Leave a reply