W Internecie coraz więcej pojawia się komercyjnych ofert wyjazdów, których celem jest fotografowanie w danym miejscu. Pomysł przyszedł oczywiście z Zachodu, gdzie foto wyprawy są bardzo popularną formą “fotograficznego wypoczynku”. A że zamożność nas Polaków wzrasta, to i coraz więcej z nas jest gotowa na taką wyprawę pojechać. O ile wyjazdy w Polsce nie należą do drogich, o tyle wyjazd na zachód Europy, a szczególnie poza krąg polarny to wydatek często kilku, a nawet kilkunastu tysięcy.
Przed podjęciem decyzji o dołączeniu do grupy foto entuzjastów, warto sobie zadać kilka pytań, aby uniknąć późniejszych rozczarowań.
Poniższe przemyślenia powstały w wyniku moich obserwacji różnych grup fotografów w miejscach, które odwiedziłem oraz z rozmów z uczestnikami (głównie z zachodniej Europy). Odnoszą się one do fotografowania krajobrazu. Warsztaty street-foto czy portretowe rządzą się bowiem całkowicie innymi regułami.
Warto zatem sobie i organizatorowi zadań następujące pytania:
1/ Jaki charakter ma wyprawa?
Pytanie może wydawać się dziwne, ale to naprawdę bardzo ważne pytanie. Od odpowiedzi zależy bowiem to, czy wrócimy z tej wyprawy zadowoleni.
Jaki charakter może mieć zatem wyprawa?
W praktyce, może być zwykłym spotkaniem towarzysko – fotograficznym kilku osób zainteresowanych fotografią i danym miejscem. W takiej wyprawie opiekun jest tzw. opiekunem tytułowym. Oczywiście dba o kwestie logistyczne, ale nie wspiera uczestników w ich fotograficznym rozwoju. Opiekun robi zdjęcia na analogicznych zasadach jak inni uczestnicy, nie uczy, nie wspiera na miejscówce, nie omawia zdjęć, nie ma wykładów, itp. Takich wypraw jest naprawdę dużo. Oczywiście często słyszymy od organizatora, że rolą opiekuna jest fotograficzne wspieranie uczestników i to uczestnicy i ich potrzeby mają priorytet. W praktyce często tak nie jest. Gdy przejrzymy sobie opinie uczestników w Internecie, jest to najczęściej podniesiony zarzut. Potwierdzają to również moje rozmowy z kilkoma osobami, które w takich wyjazdach brały udział. Warto zatem bardzo dokładnie dopytać się o rolę opiekuna. Najlepiej na meilu, aby później móc się do tego odnieść.
Na przeciwległym końcu znajdziemy wyprawy, gdzie opiekun jest naszym fotograficznym guru i stara się wspierać nas swoją wiedzą, wizją i podejściem do fotografii w każdym możliwym momencie. Takie osoby mają najczęściej o wiele więcej do powiedzenia niż samo robienie zdjęć. Co znamienne, te osoby skupiają się na uczestnikach i ich potrzebach fotograficzno-poznawczych.
Oczywiście wybór rodzaju wyprawy należy do uczestnika. Bardzo często jednak, wyprawy są “sprzedawane” jako te drugie i zakładają pełne zaangażowanie opiekuna. W praktyce jednak jest to zwykły marketing. Szczególnie, gdy nasz fotograficzny opiekun … nigdy nie był w miejscu, w którym wyprawa jest realizowana.
2/ Czy opiekun grupy – fotograf był już w miejscach, które mamy odwiedzić?
Jeżeli nasz opiekun nigdy nie był w miejscach, które mamy odwiedzić, to taką wyprawę należy omijać szerokim łukiem. Nasz opiekun nie będzie bowiem w stanie pokazać nam najlepszych miejscówek. Nie będzie wiedział, o której godzinie należy się pojawić w danym miejscu i czego możemy się tam spodziewać. Nie będzie czuł miejsca. Nie będzie znał kultury. Każdy jego krok będzie jego pierwszym krokiem. Podobnie jak nasz. Opiekun tych miejsc będzie się dopiero uczył. Z korzyścią dla niego, ale niekoniecznie dla nas. A to my za tą wyprawę płacimy. I chcielibyśmy zmaksymalizować naszą obecność w danym miejscu.
Na takiej wyprawie opiekun naszym kosztem (tzn. za nasze pieniądze) robi sobie portfolio do następnych swoich wypraw. W mojej ocenie to jest zwykłe …. (możecie sobie dopisać).
Korzystanie z lokalnego przewodnika też nie jest rozwiązaniem. Najczęściej bowiem nie jest to fotograf, ale przewodnik turystyczny. Ma nam opowiedzieć o miejscu, pokazać. Ale często nie patrzy na dane miejsce z fotograficznego punktu widzenia. Informacje, które nam przekaże mogą być oczywiście interesujące z innej perspektywy.
O, i jeszcze jedno. Nie da się poznać danego miejsca przeglądając nawet tysiące zdjęć w sieci. Nie wierzcie w to. Rzeczywistość zawsze jest inna.
Najlepiej, aby opiekun złamał sobie fotograficzne zęby w danym miejscu. Aby dobrze je znał, najlepiej w różnych warunkach. Nie bójmy się poprosić opiekuna o pokazanie jego zdjęć z tego miejsca.
3/ Kim jest nasz opiekun?
Warto spojrzeć na fotograficzny dorobek opiekuna. Nie tylko na zdjęcia, które prezentuje w sieci, ale również na to co ma dopowiedzenia o fotografii. Jeśli prowadzi bloga, warto go poczytać. Jeśli prezentuje swoje fotograficzne portfolio – warto się na taką prezentację wybrać. Jeśli jest taka możliwość – warto też z nim po prostu porozmawiać o fotografii.
Opiekun jest niezwykle ważną osobą. Od niego bowiem w dużej mierze zależy jak będzie przebiegał nasz wyjazd i co z niego wyniesiemy oprócz zapełnionych kart.
4/ Jak liczna jest grupa uczestników?
Im mniej tym lepiej. 4-6 osób to grupa idealna. Dla wszystkich. I dla opiekuna, i dla samych uczestników. Nie ma tłumów, opiekun znajdzie czas dla każdego. Uczestnicy nie będą sobie przeszkadzać. Łatwiej jest podejmować decyzje. Łatwiejsza jest również logistyka.
Grupy powyżej 10 osób to w mojej ocenie kompletne nieporozumienie. Jest tłoczno, gwarno, nie ma szans na indywidualne dyskusje z opiekunem. Podejmowanie decyzji jest tak utrudnione, że decyzje podejmuje opiekun nie patrząc najczęściej na interes uczestników. Tworzą się grupy i grupki. Prawie zawsze w takiej grupie będzie ktoś, kto nie fotografuje. A to poważna “wada” w sytuacji, gdy w planie mamy 3 godziny w zimnym wietrze czekając na idealne warunki. Oczywiście, łatwiej w takiej grupie o pokrewne dusze, ale to nie rozwiązuje powyższych problemów.
5/ Jaki jest plan wyprawy?
Odwiedzanie różnych miejsc o różnej porze dnia i nocy powinno być priorytet wyprawy. Nie mniej ważne jest jednak program przypadający na godziny niefotograficzne czy na wypadek złej pogody. Warto dopytać się o taki plan. Możliwości jest oczywiście wiele. Od towarzyskie rozmowy, po rozmowy o fotografii, oglądanie prezentacji opiekuna czy uczestników, czy wreszcie omawianie zdjęć. Często omawiane są kwestie techniczne. Jak co kto lubi. Ważne jednak, aby o taki program zapytać i aby był on później realizowany przez opiekuna.
Ważnym w tym kontekście pytaniem jest pytanie o plan na wypadek złej pogody. I to takiej złej, że naprawdę nie można fotografować.
6/ Co zawiera cena?
Tutaj, informacje, które otrzymujemy są często bardzo precyzyjne. W końcu w interesie organizatora jest maksymalizacja swoich zysków. Każde niedomówienia stwarzają tutaj ryzyka.
W mojej ocenie są to najważniejsze pytania. Warto je sobie zadać, a uzyskane odpowiedzi ocenić z punktu widzenia własnych oczekiwań co do takiej foto wyprawy. Życzę dobrego światła i wielu dobrych zdjęć.
Czy warto zatem jeździć na takie foto wyprawy. Zapewne warto, o ile tylko spełniają one nasze oczekiwania.
Osobiście nie jestem zwolennikiem takich wyjazdów. Uważam, i realizuję to w praktyce, że za analogiczne pieniądze można samemu zorganizować o wiele ciekawszą i intensywniejszą wyprawę. Potrzeba na to jednak czasu i chęci. Rozumiem zatem osoby, które nie chcą się zbytnio angażować w taką organizację i wolę przyjść “na gotowe”.
Mógłbym rozważyć udział w takiej wyprawie jedynie dla guru fotografii. Mam kilka osób, które wpływają w sposób istotny na moją fotografię. I niewątpliwe możliwość porozmawiania z nimi przez kilka dni, posłuchanie tego co mają do powiedzenia na temat swojej wizji fotografii i moich zdjęć byłaby warta udziały w takiej foto wyprawie.
2 komentarze
Zgadzam się w stu procentach co tu jest napisane….
bardzo sumiennie przedstawiona sprawa wyjazdów warsztatowych organizowanych przez różne firmy. Oglądałam kilka relacji z takich wypraw i też zadawałam sobie pytania o wyniesione korzyści. Bardzo ważna jest osoba znająca tzw. miejscówki z własnego doświadczenia i chętna do podzielenia się nimi.