Tego się naprawdę nie spodziewałem!
W ostatni weekend wybrałem się z Jarkiem Wąsikowskim na wschód słońca. Dawno nie widzieliśmy rogalińskich dębów. Miejscówka była zatem oczywista. ICM zapowiadał mgły i kilka niskich chmurek. Gdyby wszystko dopisało, to mógłby wystąpić spektakl miły dla naszych oczu.
O 6 rano byliśmy na miejscu. Mgła była bardzo silna – ledwo było widać potężne dęby. Nie zniechęciło nas to jednak do wyciągnięcia aparatów i wstępnego wyszukania kadrów. Nawet „klapnęło” lustro raz czy dwa :-).
Wszystko miało się jednak rozegrać jak wstanie słońce. W oczekiwaniu na ten moment sięgnęliśmy do termosów. Nie ma to jak łyk gorącej herbaty / kawy o poranku we mgle. Wkrótce pojawiło się towarzystwo. I to kto! Koledzy, których z aparatem nie widziałem od dobrych dwóch lat. Tomek „Kazan” Kazniecki i Adam Ługiewicz.
Ale to nie było jeszcze najdziwniejsze. Na statywie każdego z nas znajdował się analogowy aparat! Taki na slajdy czy film. Najprawdopodobniej było to największe zagęszczenie aparatów analogowych na statywach w Polsce na metr kwadratowy! Były dwa Nikony, jeden Canon i dwie Mamiye.
Byłem po prostu w szoku.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pamiątkowej fotografii. Ta została wykonana, a jakże, na czarno-białym slajdzie. Przyjdzie zatem poczekać na pokazanie jej szerszemu gronu :-).
A w międzyczasie – fotka z telefonu. Oczywiście mnie na niej zabrakło – ktoś musiał nacisnąć przycisk :-).
Leave a reply