Zdjęcia fotografów lepszych ode mnie zawsze mnie fascynowały. Szczególnie tych, którzy mogli i potrafili oddać się fotografii „całym sobą”. Chętnie sięgam do ich zdjęć, często jako źródło inspiracji. A czasami po to, aby popatrzeć na naprawdę wspaniałe fotografie.
Poluję więc na albumy. Przeważnie te autorskie. Stronię od tych, które zawierają zbiór kilku, czy nawet kilkunastu autorów. Chyba, że są to wydania pokonkursowe prezentujące wyniki rywalizacji. Jeśli jest taka możliwość, to kupuję edycje kolekcjonerskie. Do takiej edycji dołączana jest przeważnie odbitka lub wydruk. Często wieszam ją sobie później na swojej ścianie chwały. Naprawdę warto zobaczyć takie zdjęcie na żywo (o kolekcjonowaniu fotografii napiszę już wkrótce).
Mogę zatem powiedzieć, że Gwiazdka trwa u mnie cały rok, przynajmniej jeśli chodzi o albumy :-).
Poniżej prezentuję tegoroczny stosik. Naprawdę warto zobaczyć te albumy. Każdy z nich jest wart spędzenia z nim większej ilości wolnego czasu. I częstego wracania. Może ta lista kogoś z Was natchnie (wiem, że jedną osobę już natchnęła i obecnie cieszy się dwoma albumami :-).
Wkrótce mam nadzieję napisać o kilku pozycjach: „The Landscape” Paul Wakefield”, „Intimate” Hans Strand, „Solitudes” Vincent Munier czy „Matamorphosis” Macieja Fiszera. W zasadzie powinienem napisać o wszystkich, ale wiecie jak to jest. Czasu nie starcza.
Być może powinienem podzielić się tym zestawem na długo przed Gwiazdką. No cóż, kolejna szansa, aby sprawić komuś radość jednym z takich albumów już za rok.
4 komentarze
Szczególnie Muniera zazdroszczę ;) A o reszcie chętnie przeczytam, bo kilka pozycji pierwszy raz widzę.
Albumy Muniera są rzeczywiście wyjątkowe. Wkrótce kilka słów o „The Landscape”.
To był chyba rok Muniera :) Napisz koniecznie więcej, widzę kilka nazwisk, których nie znam i bardzo chętnie posłucham, co o nich sądzisz! I dzięki za stosik, przyjemna to inspiracja!
Munier, jak się okazuje, ma chyba krótkie nakłady. Stąd to zaangażowanie po mojej stronie ;-).