Wreszcie przyszła zima. Co prawda u nas w Wielkopolsce na razie bezśnieżna, ale temperatury są miłe do fotografowania rzek. A w zasadzie były, bo większość z nich już zamarzła :-).
W piątek byłem z samego rana nad Warta niedaleko Poznania. Wróciłem po godzinie. Rzeka się nie porusza, kra stoi w miejscu przyspawana do brzegu. Szkoda, bo przecież rok temu przy niższych temperaturach można było zrobić takie zdjęcia. Ale szczęście mnie nie opuściło. Mój kolega Karol Woźniakowski (który robi świetne zdjęcia, a jeszcze lepiej opowiada) pochwalił się super zdjęciem na Fotografii Przyrodniczej. Od słowa do słowa i okazało się, że w okolicach Konina Warta nadal płynie. Była nadzieja, że będzie nadal płynąć w sobotę rano pomimo minus 16 stopni, które zapowiadał ICM. I tak w sobotę rano odwiedziłem okolice Konina – poznane mi jesienią zeszłego roku Sielankowo.
Nie byłem sam. Przyjechali ze mną bowiem Jarek i Bartek. Na miejscu dołączył jeszcze Kuba z Wiciem. No i sam gospodarz – Karol. W takim właśnie składzie odbył się szybki plener jednego zakrętu. A dlaczego jednego zakrętu? Ponieważ niczym szpaler piechoty rozstawiliśmy się wzdłuż brzegu Warty. A ta nas nie zawiodła. Szybki nurt i bardzo kolorowy wschód Słońca zapewnił właściwe doznania fotograficzne.
Oczywiście najlepsze zdjęcia zrobiłem na slajdach. To wiem. Ale tym razem dałem szanse również cyfrówce, która miałem ze sobą. Biedaczka – komplet dwóch baterii nie wytrzymał długo. Gdybyśmy pofotografowali jeszcze z 2 godziny, to na placu boju zostałby tylko Jarek ze mną – nasze baterie w analogach jakoś mrozu nie odczuwały :-).
Zdjęcia poniżej to oczywiście próbki cyfrowe. Zrobiłem ich w sumie 5. Wszystkie na długich czasach.
Serdeczne podziękowania dla Karola i reszty towarzystwa.
Leave a reply